W czasie upałów razem z potem tracimy znaczne ilości wody i elektrolitów. Aby nie dopuścić do odwodnienia, warto sięgnąć po szklankę wody z solą. Ten napój nie tylko skutecznie nawodni organizm, ale też pomoże oczyścić jelita oraz organizm z toksyn i zbędnych produktów przemiany materii. Picie wody z solą jest również naturalną metodą zwalczającą zaparć i wzdęć. Sprawdź, jakie jeszcze korzyści może przynieść picie wody z solą na treściWoda z solą – jak działa? Wypróbuj ten prosty przepis!Jakie właściwości ma sól himalajska?Przeciwwskazania do picia wody z solą Woda z solą – jak działa? Wypróbuj ten prosty przepis!Woda z solą skutecznie nawadnia organizm, wspomaga trawienie oraz oczyszczanie organizmu z toksyn. Wypita na czczo przed posiłkiem zmniejsza apetyt, co może wspomóc odchudzanie. Do jej przygotowania wystarczą tylko dwa składniki, czyli woda i sól. Nie każdemu jednak odpowiada smak wody z solą. Dlatego, aby go złagodzić, można dodać do napoju niewielką ilość soku z łyżeczka soli himalajskiej lub morskiej, 1 litr ciepłej wody. Jak przygotować napój z solą i jak go pić?Sól dokładnie rozpuścić w ciepłej wodzie. Pić po jednej szklance rano, na czczo, na pół godziny przed jedzeniem. Kurację oczyszczającą najlepiej stosować przez 1 tydzień lub doraźnie w przypadku problemów trawiennych czy zaparć. Po wypiciu napoju w ciągu pół godziny zwykle następuje wypróżnienie, które może się powtarzać kilkakrotnie w ciągu dnia. Z tego powodu najlepiej jest więc przebywać w miejscach z łatwym dostępem do czasie kuracji, zwłaszcza gdy stosowana jest podczas upałów, należy pamiętać o piciu dodatkowych, dużych ilości wody, co najmniej 2 litry dziennie, co pozwoli odpowiednio nawodnić organizm oraz ułatwi proces z solą nawadnia i pomaga oczyścić organizm! Sprawdź, jakie jeszcze korzyści daje picie słonej właściwości ma sól himalajska?Do przygotowania wody z solą najlepiej jest użyć soli himalajskiej lub morskiej. Sól kuchenna jest bowiem oczyszczana chemicznie i suszona w bardzo wysokiej temperaturze (nawet 650 stopni Celsjusza), co pozbawia ją wielu cennych właściwości. Sól himalajska natomiast jest nieprzetworzona i nieoczyszczona, chociaż tak jak sól kuchenna w ok. 97 proc. składa się z chlorku sodu (NaCl) oraz zawiera niewielkie ilości mikroelementów, w tym żelazo, które nadaje jej charakterystyczne różowe zabarwienie, a także sód, magnez, potas, cynk i wapń. Wodę z solą należy jednak stosować ostrożnie, ponieważ nadmiar soli w diecie jest szkodliwy i może prowadzić do zaburzeń pracy serca oraz nadciśnienia tętniczego, co może spowodować zawał serca czy udar mózgu. Dzienne spożycie soli według zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia wynosi do 5 g, czyli 1 łyżeczka do do picia wody z soląPicie słonej wody na pusty żołądek może powodować nudności i wymioty. Woda z solą może także znacznie podwyższać poziom sodu w organizmie, dlatego nie powinny jej pić osoby, które na co dzień spożywają duże ilości słonych przekąsek, przetworzonych produktów takich jak wędliny czy sery lub gotowych dań typu fast-food. Zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej mogą wywoływać objawy takie jak skurcze mięśni, osłabienie, drętwienie kończyn czy zaburzenia pracy sodu może prowadzić także do podwyższenia ciśnienia krwi, dlatego wody z solą nie powinny pić osoby chorujące na nadciśnienie tętnicze. Przeciwwskazaniem do spożywania słonej wody są również choroby nerek lub serca, a także ciąża oraz karmienie piersią. Wody z solą nie należy podawać również także:Domowy izotonik nawodni w czasie upałów! Zrobisz go w 5 minut z kilku składnikówWoda jęczmienna na trawienie i odchudzanie. Wypróbuj przepis na orzeźwiający napój Dodaj firmę Autopromocja Zadbaj o optymalne trawienieMateriały promocyjne partnera
Lyrics to MusicLoft Będziemy Pić: Będziemy pić To prosta sprawa Jesteśmy w Polsce A tu nie pić nie wypada Będziemy pić Byle nie mało Krążą legendy Że Find the lyrics and meaning of any song, and watch its music video.Dom Wina już ponad ćwierć wieku propaguje w Polsce kulturę picia wina. Paweł Gąsiorek, jego prezes i jeden z założycieli, uważa, że inwestujemy w wino niemało, lecz raczej pod kątem własnych potrzeb. Są jednak przedsiębiorcy, którzy kupują wina z potencjałem wzrostu na potrzeby biznesowe. Praca i pasja: Jesteśmy jedynym w Polsce sprzedawcą Domaine de la Romanée Conti, jednego z najdroższych win. Mamy tzw. alokację, czyli kupujemy wprost od producenta. Zajmowanie się światem win droższych to moje hobby – śmieje się Paweł Gąsiorek, prezes Domu Ulatowski Rośnie wartość drogich win. Paweł Gąsiorek twierdzi jednak, że wina inwestycyjne nie cieszą się jeszcze dużą popularnością w Polsce. Inwestuje się nie w pojedyncze butelki, choć jedna może kosztować nawet 5 tys. euro, tylko w skrzynki przechowywane w magazynach we Francji lub Wielkiej Brytanii. Właściciel skrzynki może poprosić o przesłanie jej do domu lub trzymać np. przez trzy lata, a kiedy cena wzrośnie, sprzedać. – Kolejni klienci kupują te wina albo do własnej konsumpcji, albo do dalszej odsprzedaży. Są statystyki i wykresy, na których można zobaczyć, jak rosła cena poszczególnych win. W ostatnich 15 latach wina z Bordeaux drożały między 6 a 15 proc. rocznie, a czasem nawet 20 proc. Ten biznes wygląda więc imponująco, zwłaszcza biorąc pod uwagę oprocentowanie lokat. Trzeba się oczywiście znać, jedne chateux dają większą gwarancję, że cena wina będzie rosła, a inne mniejszą albo wręcz są bardzo ryzykowne. Liczba producentów win markowych jest bardzo ograniczona. To maleńki ułamek całej produkcji win – zaznacza szef Domu Wina. Winiarnie z potencjałem Dwór Sieraków:Co roku Dom Wina organizuje we Dworze Sieraków pod Krakowem plenerowy salon degustacyjny – największą imprezę winiarską w południowej Polsce. 4 czerwca odbędzie się tu dziesiąta edycja Ogrodów Ulatowski Ubiegły rok był wyjątkowo udany dla inwestujących w wino. Indeks Liv-ex 100, odzwierciedlający notowania stu najczęściej poszukiwanych win na rynku wtórnym, wzrósł w 2021 r. o 23 proc. Liv-ex Fine Wine 1000, w którego portfelu znajduje się tysiąc win z całego świata, zyskał ponad 19 proc., a jego subindeksy: Bordeaux 500, Bordeaux Legends 40, Burgundy 150, Champagne 50, Rodan 100, Italy 100 i Rest of the World 60 – od 10,5 do 41,5 proc. Poszczególne roczniki drożały znacznie bardziej. Szampan Le Mesnil 2012 podrożał 80 proc., a burgund Domaine Armand Rousseau Chambertin z tego samego rocznika o 73,7 proc. O ponad 50 proc. wzrosła cena szampanów: Taittinger Comtes de Champagne 2006 i 2008, Cristal Rosé 2008, Krug 2000 i Salon, Le Mesnil 2002. W dziesiątce najlepszych win inwestycyjnych znalazły się też butelki Leflaive i Domaine Leroy. – Pandemia nie miała wpływu na ceny wina. Wprawdzie widzieliśmy zachwianie cen win z Bordeaux, ponieważ Chiny ograniczyły zakupy, ale to było chwilowe, Bordeaux drożeje nieustannie i wciąż wiedzie prym w zakupach inwestycyjnych. Dołącza Burgundia, ale tam produkcja ma inny charakter. W Burgundii jest wielu mniejszych producentów, którzy mają minimalne działki, produkcja jest więc trudniejsza. Do elity dołączają też inne kraje, np. Włochy z winami toskańskimi i piemonckimi oraz Stany Zjednoczone, bo tam jest ogromna koncentracja kapitału i naturalny rynek kupujących. Wina kalifornijskie osiągają gigantyczne kwoty, choć niekoniecznie są w obiegu światowym – tłumaczy Paweł Gąsiorek. Ważna alokacja Dla siebie i na prezent:Nasi klienci inwestują niemałe pieniądze, ale raczej pod kątem własnych potrzeb, nie myślą o dalszej odsprzedaży. Niemniej wolą kupić 60 butelek wina, które będzie drożeć, zamiast sześciu. Mają piwnice z winem i lubią mieć je dla siebie lub na prezenty biznesowe – mówi prezes Domu Ulatowski Dla koneserów zaskoczeniem może być wzrost cen słodkich win znanych producentów. – O słodkie wina z Château d’Yquem ludzie się biją, choć niekoniecznie o inne marki z Sauternes. Nie ma tak dużo tych win, ale do tej ligi dołączają ciągle nowe, bo przecież o Toskanii jeszcze niedawno nikt nie mówił. O szampanach też nikt nie wspominał. W Szampanii są jednak gigantyczne inwestycje, którymi zajmują się bardzo znaczące postacie – podkreśla prezes Domu Wina. Nie ukrywa, że jego firma jest w trakcie rozmów z marką Clarendelle należącą do Haut-Brion z Bordeaux, własnością księcia Roberta Luksemburskiego, château z wielkiej piątki. – To nie są bardzo drogie wina, raczej średnie, ale Robert Luksemburski bardzo poważnie je traktuje. W marketing są zaangażowane poważne pieniądze, wykupiony został wizerunek miss Francji, więc to pozycjonowanie się w bardzo luksusowym świecie. Haut-Brion ma gigantyczny kompleks restauracyjny w centrum Paryża. To też nasz świat – mówi Paweł Gąsiorek. Dom Wina sprowadza wina od 100 dostawców, w ofercie ma 600 etykiet. Są wśród nich wina tańsze i droższe, a nawet bardzo drogie. Strategicznym zadaniem firmy jest jednak działanie w świecie dóbr luksusowych. – Jesteśmy jedynym w Polsce sprzedawcą Domaine de la Romanée Conti, jednego z najdroższych win. Mamy tzw. alokację, czyli kupujemy wprost od producenta. Teraz jesteśmy w trakcie rozmów z Château Petrus, żeby dostać alokację bezpośrednią. Każdy może to wino kupować, bo jest na otwartym rynku, ale nie każdy może kupić z pierwszej ręki. Zajmowanie się światem win droższych to moje hobby – śmieje się Paweł Gąsiorek. Rocznik rocznikowi nierówny Dobry rok:2021 r. był wyjątkowo udany dla inwestujących w wino. Indeks Liv-ex 100, odzwierciedlający notowania stu najczęściej poszukiwanych win na rynku wtórnym, wzrósł w 2021 r. o 23 proc. Liv-ex Fine Wine 1000, w którego portfelu znajduje się tysiąc win z całego świata, zyskał ponad 19 prasowe Na pytanie, jakie wina warto kupować inwestycyjnie, odpowiada bez wahania – na pewno Domaine de la Romanée Conti. Dom Wina ma ponad 60 butelek z różnych apelacji, w tym trzy butelki alokacji pierwszej etykiety, a pierwszą etykietę sprzedawał w tym roku stałym klientom po 65 tys. zł za butelkę. – Ta sama butelka na międzynarodowych stronach internetowych ma cenę przynajmniej o 30 proc. wyższą. Ktoś, kto kupił u nas, mógłby więc od razu sprzedać z zyskiem. Mamy jednak umowę, że będziemy sprawdzali klientów pod tym kątem, bo winiarnia nie chce, żeby jej wina były przedmiotem spekulacji. Kupujemy też wina en primeur, czyli w przedsprzedaży. Za wino, które dostaniemy za rok, płacimy na przełomie kwietnia i maja. To ryzykowne, bo pieniądze są zamrożone przez rok, ale chcemy mieć pierwszą cenę, zwłaszcza że różnice są znaczące – rzędu 20-30 proc. – wyjaśnia Paweł Gąsiorek. Ekspert radzi też uważać na roczniki. Jego zdaniem np. Bordeaux 2017, które teraz jest w sprzedaży, nie należy do najlepszych, ale pięć lat temu oceniane było trochę w ciemno, a ocena nie jest łatwa, jeśli nie było zawirowań pogodowych. Wina bordoskie kupują tylko bezpośrednio zarejestrowani negocjanci, których jest około 200. Wszyscy inni kupują je z drugiej ręki. – Podstawą biznesu jest kupno w pierwszej cenie. Win sklasyfikowanych w 1855 r. jest ograniczona liczba. One są podzielone na różne cru. W większości przypadków im wyżej sklasyfikowane cru, tym cena wyższa, choć jest wiele wyjątków – np. Château Palmer, które jest trzecim cru, osiąga często cenę wyższą niż wina w drugim cru, bo od 1885 r. do teraz winnice ewoluowały w dobrym kierunku i osiągają bardzo dobre ceny – tłumaczy Paweł Gąsiorek. Są też wina, o których z góry wiadomo, że warto je kupować, np. Château Siran. – Château Siran to Margaux, ale nie sklasyfikowane. Kilkanaście lat temu amerykański oszust Rudy Kurniawan używał Château Siran do fałszowania win z Château Margaux. One są zbliżone jakością, bo inaczej fałszerstwo by się nie udało. A jak to odkryto, ceny Château Siran wzrosły. Wiadomo, że po latach te wina będą osiągały bardzo wysokie ceny – śmieje się prezes Domu Wina. Winiarnia jak pole golfowe Wymiar niematerialny:Inwestowanie w winnice to sposób lokowania nadwyżek finansowych w dobra, których wartość nie powinna spadać, lecz nie po to, by je sprzedać za jakiś czas. To pewnego rodzaju hobby, rodzaj podniesienia prestiżu – uważa Paweł Gąsiorek. Paweł Ulatowski W Polsce nastała moda nie tylko na wina, lecz także na winnice. Paweł Gąsiorek porównuje tę działalność do inwestowania w pola golfowe lub w pałace z dużymi parkami. – To sposób lokowania nadwyżek finansowych w dobra, których wartość nie powinna spadać, lecz nie po to, by je sprzedać za jakiś czas. To pewnego rodzaju hobby, rodzaj podniesienia prestiżu. Nie wykluczam, że zainwestowanie np. w fabrykę drutu jest lepszą inwestycją, przynajmniej w Polsce – śmieje się prezes Domu Wina. Na świecie może być inaczej. Po wejściu Hiszpanii do Unii Europejskiej wielu biznesmenów zaczęło inwestować w winnice, co było dla nich pozycjonowaniem się wokół dóbr luksusowych, możliwością pokazania swojego nazwiska w innym świetle. – Bardzo znany argentyński biznesmen posiadający rafinerie część swojego gigantycznego majątku inwestuje w winnice na całym świecie. Odnajduje w tym trochę satysfakcji i ma poczucie, że robi coś dobrego dla Ziemi. Sam jednak wina nie pije, podobnie jak innych alkoholi. Pytałem więc, dlaczego to robi. Odpowiedział, że jego podstawowy biznes jest bardzo brudny, a przyjemność daje mu inwestowanie w coś, co jest czyste. Wielu ludzi o znaczącej pozycji biznesowej z różnych powodów angażuje się w działalność, która niekoniecznie musi przynosić zyski. To dla nich trochę taki alternatywny świat – podsumowuje Paweł Gąsiorek. © ℗Mogłaś moją być kryzysową narzeczoną. Razem ze mną pić to, co nam tu nawarzono. Mogłaś moją być przy zgłuszonym odbiorniku. Aż po blady świt słuchać nowin i uderzać w gaz. Nie Motorem napędowym Jagiellonii została jesienią dwójka Czechów – Martin Pospisil znajdował się w najlepszej formie od przyjazdu do Polski, a Tomas Prikryl okazał się czołowym asystentem ligi (pięć ostatnich podań). Spotkaliśmy się z nimi i porozmawialiśmy o… Czechach. Dlaczego polskiego piwa nie da się pić? Czy wylewanie piany z piwa to nietakt? Czemu w Czechach lepiej nie szukać drogi? Czy czeski humor można zrozumieć i z jakich powodów ciężko ogląda się w Polsce filmy? Dlaczego największym błędem sprzedawcy jest przyznanie się do tego, że sprzedaje polskie mięso? Czy wyobrażenie o wyluzowanych Czechach to mit? Zapraszamy. Dlaczego nie zostaliście hokeistami? Tomas Prikryl: – Bo jestem za mały! Nie mam odpowiedniej postury, ale zawsze grało się w hokeja na wiosce, gdy była zima. Martin Pospisil: – Ja też zawsze lubiłem hokeja. Zacząłem grać w niego mniej więcej wtedy, co w piłkę. Graliśmy na wiosce dla zabawy. Później zobaczyłem, że w piłce idzie mi trochę lepiej, więc postawiłem na futbol. Zresztą – do hokeja potrzeba było więcej pieniędzy. Grali w niego głównie ci, którzy mieli bogatych rodziców. Ale ja zawsze byłem przekonany, że chcę grać w piłkę. Nie było tak, że chciałem zostać profesjonalnym hokeistą, ale nie Prikryl: – Do piłki nożnej potrzebowałeś tylko butów, a do hokeja cały sprzęt. Ja też grałem głównie dla zabawy. Nic poważnego. Martin Pospisil: – Ale obserwować dalej lubię. Nawet ostatnio Czesi grali – oczywiście oglądałem. Jak wyglądała wasza gra w hokeja? Grało się na zamarzniętym stawie?Martin Pospisil: – Rybnik zamarzał, wszyscy się spotykaliśmy i się grało. Mieliśmy nawet oświetlenie, więc zdarzało się grać do nocy. Tomas Prikryl: – U nas nie było stawu, ale ktoś zawsze nastrikal wody na placyk i przez noc zamarzała. Rano mieliśmy boisko. Martin Pospisil: – Kije się kupowało, ale w naszym przypadku raczej te tańsze. Tomas Prikryl: – Takie klasyczne, z drewna. U ciebie też? Martin Pospisil: – Tak. Jak się złamał, to naprawiało się go śrubokrętem i grało się dalej. Pamiętam też, że czasem graliśmy na betonie piłką do tenisa. Bez łyżew naturalnie, biegało się w butach. To wioska – grało się we wszystko. Tomas Prikryl: – Ja też spróbowałem u siebie chyba każdego są bardziej popularni w Czechach niż piłkarze? Tomas Prikryl: – Różnie. Jak jest zima, dominuje hokej. Latem to się zmienia i piłka jest na pierwszym miejscu. Najwięcej osób kibicuje, gdy są mistrzostwa. Mecze puszczane są w restauracjach i miejscach publicznych. Naród tym żyje. Martin Pospisil: – Wszędzie widać wtedy czeskie flagi. W hokeju mistrzostwa są co rok, w piłce trzeba dłużej czekać. W erze Jaromira Jagra wszyscy byli za hokejem. Zdobywaliśmy wtedy złote medale. Teraz przyszła kolej na masz ksywę Pepik, tak? Martin Pospisil: – Zgadza się. To jaką w takim razie ty masz, Tomas? Pepik 2? Tomas Prikryl: – Czasami dla żartu koledzy tak mówią! Ale generalnie jestem Tomasz. Macie świadomość, że w Polsce często śmiejemy się z czeskiego?Martin Pospisil: – Jest parę takich słówek, ale myślałem, że będzie tego dużo więcej. Ale pamiętaj, że to działa w dwie strony – dla Czechów wasze słowa też są śmieszne. Ale tak samo nie ma ich zbyt wiele. Co na przykład? Tomas Prikryl: – (śmiech) Nie wiem, czy możemy mówić! Martin Pospisil: – Na przykład polska „droga” to po czesku narkotyki. Raz to usłyszałem i nie wiedziałem, co powiedzieć. Najbardziej śmieszne jest, wiadomo – „szukać”. Lepiej żeby polski turysta w Czechach niczego nie Prikryl: – Jak usłyszałem to za pierwszym razem, przeraziłem się. „Zaraz, zaraz, co ty powiedziałeś?!” Martin Pospisil: Mi przez jakiś czas było ciężko w ogóle powiedzieć to słówko. Czułem się nienaturalnie. Tomas Prikryl: – Ja też, ale teraz jest już normalnie. Zdarzyło wam się kupić w Polsce czerstwy chleb?Martin Pospisil: – Cerstvy? Przecież to czeskie Polsce znaczy coś odwrotnego. W Czechach cerstvy chleb to świeży chleb, w Polsce – nieświeży, Prikryl: – Nie wiedziałem. Martin Pospisil: – Ja też. Uczymy się cały czas. A na przykład kveten u nas polski „maj”. Można się co oznacza czeski film? Martin Pospisil: – Dotarło to od nas. Ale co znaczy? Sytuacja, w której nikt nic nie wie, nie wiadomo o co chodzi. Tomas Prikryl: – Dlaczego tak jest? To dlatego, że Polacy nie rozumieją czeskiego poczucia humoru? Martin Pospisil: – Jak obserwują czeskie filmy to pewnie nie wiedzą, o co chodzi! Chyba tak. Martin Pospisil: – A my mamy dobre filmy. Tomas Prikryl: – Nawet bardzo dobre! Ale też słyszałem, że wielu obcokrajowców nie wie, o co w nich chodzi. Martin Pospisil: – Bo czeski humor jest specyficzny. Ulubiony film nasz obu to klasyka – „Dědictví aneb Kurvahošigutntag” (polski tytuł: „Spadek albo kurwachopygutntag” – red.). Chyba najbardziej lubiany film w całym kraju. Nie ma Czecha, który by go nie widział. Możesz oglądać go dwudziesty raz, a i tak się śmiejesz. Ale zdaję sobie sprawę, że to czeski humor, który nie wszyscy rozumieją. Tomas Prikryl: – Opowiada o życiu na wiosce. Martin Pospisil: – Główny bohater cały czas pije. Nie ma nic i w jednym momencie dostaje spadek – staje się milionerem. Tomas Prikryl: – Nie ma pojęcia, co zrobić z tymi Pospisil: – I funduje całej wiosce, co tylko chcą. A propos filmów – polski dubbing to katastrofa! Jak może być tak, że głos podkłada tylko jeden lektor? W Czechach każda osoba ma swój osobny głos. Kobieta ma kobiecy, mężczyzna męski, dziecko dziecięcy. U nas też, ale w niewielu filmach. Martin Pospisil: – Nigdy nie wiem, o co chodzi. Dziwne. Do teraz się jeszcze do tego nie przyzwyczaiłem. To prawda, że czeskie piwo jest najlepsze na świecie? Tomas Prikryl: – Pospisil: – Tak. Ale Tomas musi o tym powiedzieć, bo pije więcej piwa ode mnie (śmiech). Tomas Prikryl: – Hej, tylko jak jest przerwa na kadrę!Martin Pospisil: – Nie piję zbyt dużo piwa, ale jak porównuję polskie i czeskie… Nie da się tego porównać. Nie tylko polskie jest takie, gdziekolwiek jestem zagranicą czuję, że to nie jest piwo. Nie da się pić. U was można kupić czeskie piwa, ale w tej puszce to i tak nie jest to, co być powinno. Prawdziwe piwo jest z nalewaka. Musi być z pianką. Zimą byłem w górach i byli tam Polacy. Tomas Prikryl: – Słyszałem, to jest katastrofa! Martin Pospisil: – Klasyczne czeskie piwo musi mieć piankę na trzy palce. Oni wzięli łyżkę i wylewali piankę z piwa. Wszyscy na nich patrzą: co oni robią?! Tomas Prikryl: – W Czechach jest prosta zasada: nie ma pianki – nie ma piwa. Jeśli podadzą ci piwo bez piany, możesz je zwrócić. Mówimy na nie cochtan. Martin Pospisil: – Jest też na przykład mliko, czyli kufel wypełniony cały pianą, albo hladinka i snyt, czyli coś pomiędzy. Kelnerzy muszą robić specjalne kursy, jak nalewać piwo. Też dlatego w Czechach piwo smakuje dużo lepiej – kelnerzy wiedzą, jak je podać. Piwo powinno się nalewać na pięć-sześć razy. W Polsce zwykle leją na raz i od razu podają. Piliście w Polsce piwo z nalewaka? Martin Pospisil: – Próbowałem. W Polsce jest na odwrót – to z nalewaka jest najgorsze, często dodatkowo rozwodnione. Martin Pospisil: – I takie gazowane, że nie da pić. Tomas Prikryl: – Faktycznie, zauważyłem, że w restauracjach ludzie często zamawiają w butelkach. U nas jest zupełnie na odwrót. W czym Czesi są lepsi od Polaków? Martin Pospisil: – W hokeju. To wiadomo. Tomas Prikryl: – Mamy piękniejsze kobiety. Martin Pospisil: – To prawda, ale może nie pisz tego, bo kibicki z Białegostoku nie będą zadowolone! (śmiech) Są piękne, ale Czeszki są jeszcze piękniejsze. Kto jest bardziej pracowici? Polacy? Martin Pospisil: – Tak, bez dwóch zdań. Jak Polak wyjdzie na boisko, to wiesz, że będzie zapierdzielał. Widać od razu, że ma większą agresję. Tomas Prikryl: – Też mi się tak wydaje. Jak czegoś nie trzeba, to się Czech ukryje, schowa. Bardzo niewielu waszych rodaków wyjeżdża zagranicę. Masa Polaków żyje z kolei w Anglii, Niemczech czy nawet w Pradze. Martin Pospisil: – Bo Czesi są lenie! Wystarczy im siedzieć w domu. Nie chcą próbować nic nowego. Tomas Prikryl: – Teraz jest młoda generacja, dużo influencerów, młodzi lubią wyjeżdżać zagranicę, poznawać coś nowego. Wielu Czechów starszego pokolenia nie zna języków. Nie chciało im się uczyć. Ale to się zmienia. Za co nie lubicie Czechów? Jaka jest wasza wada narodowa? Martin Pospisil: – Moim zdaniem zazdrość. Jak ci idzie, masz wynik, więcej jest zazdrośników niż ludzi, którzy cię wspierają. Mało kto cieszy się z twoich sukcesów. Gdy w Ołomuńcu przegrywaliśmy mecz, od razu było dwieście komentarzy. Wygrasz – nikogo to nie obchodzi, komentarzy jest pięć. Tomas Prikryl: – Czesi tacy są, zwłaszcza w sporcie. Dużo jest hejtu. Ale raczej nie mam rzeczy, która mnie bardzo drażni w moim narodzie. Może to, że mamy przekonanie, że we wszystkim jesteśmy słabi. A w sporcie osiągamy dużo – świetnie gramy w hokej, radzimy sobie w piłce, mamy tenisistów. Ilu tenisistek mamy w pierwszej trzydziestce WTA? Martin Pospisil: – Pliskova, Kvitova, Vondrousova, Muchova, Strycova… Pięć. Tomas Prikryl: – Ale wszyscy i tak czekają na ten moment, jak nie będzie szło. Martin Pospisil: – Byli przyzwyczajeni przed laty do tego, że zawsze był jakiś wynik – złoto, srebro, brąz. Jak już nie ma niczego aż tak wielkiego, sport przestaje im się podobać. To ciekawe, bo w Polsce jest takie wyobrażenie, że Czesi niczym się nie przejmują, są bardzo wyluzowanym Prikryl: – Słyszałem, że wszyscy tak o nas myślą – fajnie sobie żyjemy, jest spokojnie. Ale tak nie ma. Często się obrażamy. Martin Pospisil: – Najbardziej to widać, gdy jedziesz gdzieś daleko na wakacje. Widzisz, że wszyscy są uśmiechnięci, pozytywni. Jesteś na lotnisku w Czechach i od razu widzisz innych ludzi. Byłem zaskoczony, jacy pozytywni ludzie są w Białymstoku. Słyszałem o Polsce, że tu też jest dużo zazdrosnych ludzi, ale dowiedziałem się potem, że jest duża różnica, w jakim mieście żyjesz. Inaczej jest w Krakowie, inaczej w Warszawie, inaczej w Białymstoku. Trafiliśmy chyba do dobrego miejsca. Czego z Czech najbardziej wam brakuje? Martin Pospisil: – Jedzenia. Zawsze jak przyjeżdżam do Czech, wybieram się od razu na klasyczne czeskie jedzenie. Tomas Prikryl: – O tak. Knedliky. Martin Pospisil: – Poza tym wszystko jest podobne. W Polsce można kupić wszystko – nawet rzeczy typowo czeskie. Macie jakąś czeską knajpę w Białymstoku? Martin Pospisil: – Nie. Ale w Warszawie jest. Tomas, może otworzymy? Tomas Prikryl: – Dobry pomysł. Czesi lubią Polaków? Tomas Prikryl: – Nie lubią nikogo! Martin Pospisil: – Teraz już się trochę poprawiło, ale wcześniej nie lubili Polaków. Tomas Prikryl: – Tak było, po prostu. Utarło się przez lata, że Polaków się nie lubi. Od kiedy pamiętam, było takie myślenie. Dużo było w Czechach – jak w Niemczech – żartów o tym, że Polacy to złodzieje. Tomas Prikryl: – Było, było. Możliwe, że to jest powód. Ale to tylko taka gadanina. Martin Pospisil: – Jak w sklepie było coś polskiego, na przykład mięso, wszyscy mówili, że nie jest zbyt dobrej jakości. Gdy tylko sprzedawca się przyznał, że pochodzi z Polski, nikt nie chciał kupować. Mieli to w głowach już tak głęboko zakorzenione – z Polski, znaczy, że nie dobre. Teraz się to zmienia. Wszyscy widzą, że Polska nas przegoniła, poszła do przodu. U nas mówi się, że Polacy lubią Czechów, bo z każdym innym sąsiadem zdążyli się już Pospisil: – Ja się spotkałem tu z dużą sympatią. Wszyscy chcieli pomagać. Gdy mówiłem, że jestem z Czech, podchodzili do tego bardzo pozytywnie. Nie wiem czy dlatego, że byłem z Czech, czy po prostu chcieli zaopiekować się obcokrajowcem, ale byłem pozytywnie zaskoczony wszystkim. Tomas Prikryl: – W Polsce generalnie masz dużo więcej zagranicznych piłkarzy. W Czechach jest ich niewielu i zwykle trzymają się razem, w swojej grupce. Szatnia jest specyficzna. Martin Pospisil: Po meczu cała czeska drużyna wychodzi Prikryl: – W trakcie tygodnia też są bardzo zżyci. Martin Pospisil: – Ale Polska jest bardzo podobna pod tym względem. Rozmawiam z chłopakami, którzy grali w lepszych ligach i tam jeszcze bardziej traktują piłkę jak pracę, mniej ze sobą wychodzą. Tomas Prikryl: – Często Czech cieszy się, gdy już wraca do naszej ligi. Może odetchnąć. Zdziwiło was, ile w Polsce jest kościołów? Podobno 80% Czechów nie wyznaje żadnej religii. Martin Pospisil: – W samym Białymstoku ile jest! Tak, jestem zaskoczony, nie wiedziałem wcześniej, że aż tak to wygląda. U nas w ogóle nie ma takich tradycji. Mało kto chodzi do kościoła. W Polsce to normalne, że ktoś wierzy, u nas jak ktoś jest wierzący, to wszyscy na niego patrzą: ale jak to, co ty robisz?Tomas Prikryl: – Wcześniej tak nie było, ale teraz nie ma wierzących. W Czechach funkcjonuje takie wyobrażenie o Polakach. Mówisz „Polak”, myślisz – wierzący. A jesteście otwartym, tolerancyjnym narodem? Mówi się o was, że tak. Martin Pospisil: – To się nie zgadzam. Zależy od miasta. Ale większość nie jest otwarta. Tomas Prikryl: – Wielu lubi swojego, ale obcego już nie chcą. Martin Pospisil: – Jesteśmy zamknięci w swoim gronie. Ja i Tomas jesteśmy tolerancyjni, ale zależy na kogo Prikryl: – Zwłaszcza w mniejszych miastach, bo w większych ludzie są bardziej otwarci. Chłopak ma takie włosy, dziewczyna wygląda inaczej – nikt na nich nie patrzy, jest normalnie. Jak z wioski pojedziesz do miasta, wszyscy poznają, że jesteś z wioski. Tak samo na odwrót – jak pojedziesz z miasta na wieś, wszyscy będą na ciebie patrzeć, że tak wyglądasz. Martin Pospisil: – O tym, że jesteśmy otwarci, gdzieś przeczytałeś?Tak. Tomas Prikryl: – To chyba dobrze, że tak o nas piszą! Martin Pospisil: – Generalnie nie ma wielkiej różnicy pomiędzy oboma krajami. Wiadomo, w domu jest w domu – masz swoją rodzinę, swoich znajomych. Ale świetnie się czuję w Białymstoku. Niby jesteś daleko, ale tego nie czujesz, bo jest podobnie. Tomas Prikryl: – Wiele rzeczy jest takich samych. Bardzo szybko się przyzwyczailiśmy. Ale oczywiście – dom to jednak dom. Rozmawiał JAKUB BIAŁEKFot. / FotoPyK
Na stole pojawia się alkohol, a my jesteśmy w trakcie leczenia, na przykład antybiotykoterapii, lub bierzemy leki przewlekle. Może być też tak, że po prostu mieliśmy ciężki dzień i boliRozmowa z Małgorzatą Matyją z Fundacji lat w przestrzeni publicznej powtarza się, że o zwierzęta – również te na wsi i szczególnie latem – trzeba dbać. Co więcej – reguluje to nawet prawo. Wydawałoby się, że to, że trzeba zapewnić im miskę ze świeżą wodą, ochronę przed upałem – a zimą mrozem, że nie można ich krzywdzić. A Fundacja Zwierz startuje z kolejną kampanią informacyjną na ten temat. Czy to znaczy, że wciąż trzeba powtarzać te – wydawałoby się tak oczywiste – rzeczy?Tak. I cały czas to robimy. Prowadzimy infolinię informacji prawnej o prawach zwierząt. A nasi pracownicy i zaprzyjaźnione organizacje cały czas i tak zgłaszają ogrom zaniedbań dotyczących bez jaj w Białymstoku? Kury też chcą żyć godnie! Wegestok-Viva organizuje akcjęNa czym te zaniedbania polegają?Zwierzęta są utrzymywane są w złych warunkach, na łańcuchach, w za małych kojcach, w niezacienionych miejscach, bez dostępu do wody, karmione odpadkami, często na betonowych posadzkach, które latem nagrzewają się do ogromnych temperatur. Trzeba pamiętać, że jeżeli na dachu budy jest blacha, to w środku to małe pomieszczenie nagrzewa się nawet do 70 stopni. Wtedy buda nie jest żadnym schronieniem, tylko klatką, która nie chce się wierzyć… Ludzie nie wstydzą się sąsiadów? Przecież to łatwo zauważyć, że ktoś krzywdzi myślę, że powodów takiego stanu rzeczy może być wiele. Ludzie mogą źle traktować zwierzęta z powodu zwykłej nieświadomości, przyzwyczajeń, bezmyślności. Najważniejsze, by mówić o tym, jak zwierzęta należy traktować. I reagować, kiedy widzimy, że dzieje się źle, że zwierzęta są trzymane w nieodpowiednich warunkach, że nie mają kropli wody, że dzieje się z nimi coś złego. Po prostu – trzeba zwracać uwagi na ich Aktywiści przebiorą się za kury i będą spacerować po centrum, bo "Święta nie tylko bez mięsa, ale i bez jajek są możliwe"A może ludzie nie mają pieniędzy, by zapewnić zwierzętom dobrą budę, dobre miejsce do życia. Może po prostu nie każdy powinien mieć na przykład się na zwierzę, powinniśmy pamiętać, że może to generować pewne koszty. To na przykład pożywienie czy opieka weterynaryjna. My zachęcamy, by posiadanie zwierzęcia, decyzja o adopcji była przemyślana. Jeśli decydujemy się posiadać zwierzę, musimy być świadomi tego, że może to wygenerować pewne koszty. Natomiast żeby zwierzęta miały zapewnione dobre warunki, nie jest potrzebna jakaś ogromna suma. My zawsze podkreślamy: miejsce zwierzęcia jest przy człowieku. I zachęcamy, by być blisko, mieć zwierzę obok, trzymać w domu. Dla mnie i moich znajomych zwierzęta są członkami rodziny. Natomiast jeżeli zwierzę już przebywa na dworze, to warto postarać się zwiększyć ich komfort życia. Wystarczą małe kroki. Czasem można przestawić budę do cienia, zrobić miejsce dla psa pod drzewami, by zapewnić cień. Można zmienić blachę na papę na dachu budy, zamontować dodatkowy dach. Albo kwestia wody – jeśli zwierzę notorycznie ją wylewa, można po prostu zmienić miskę na bardziej stabilną czy cięższą albo przytwierdzić ją do podłoża. To nie są wysokie koszty. Najważniejsze jest to, by myśleć, by mieć czujność na potrzeby zwierzęcia, by czasem spróbować postawić się w ich sytuacji. Bo kto z nas chciałby przez 12 godzin leżeć w miejscu skąpanym w pełnym słońcu?Ruszacie z kampanią, która ma przypominać o prawach zwierząt. Na czym ona będzie polegać?Szczególnie bliskie są nam zwierzęta utrzymywane na wsiach. Bardzo zależy nam, by poprawiać ich warunki bytowe. Robimy to na wiele sposobów. Szkolimy organizacje, szkolimy gminy. Obecne akcje „ZWIERZ latem” i „Pies czuje tak jak ty” mają na celu uwrażliwienie ludzi na potrzeby zwierząt, na to, że upał może zabić. I zabija – bo takie mamy możemy zrobić, gdy zobaczymy takie krzywdzone zwierzę?Należy reagować, zwrócić uwagę właścicielowi. O zwierzętach bezdomnych należy zaś poinformować gminę. Gmina ma obowiązek zająć się zwierzętami bezdomnymi. Natomiast jeśli zwierzę przebywa na czyjejś posesji, a właściciel nie reaguje na uwagi lub nie możemy się z nim skontaktować – należy zawiadomić policję, lokalną organizację prozwierzęcą. Ale zaczynajmy od siebie – często wystarczy kilka zdań, żeby zwrócić czyjąś uwagę na jego zaniedbanie. Bo wiele złych czynów wynika z zaniedbania, nie z celowej niechęci. Dlatego zachęcamy do mówienia, że tak jak my pijemy, pić musi również pies. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera 8. Tłumić emocji. Nie, nie chodzi o to by wybuchnąć przy pierwszej nadarzającej się okazji. Chodzi o to, by jasno i bez obawy, że zostaniemy uznane za „problemowe baby” mówić, że się z czymś nie zgadzamy, że nam się coś nie podoba. 9. Nie dbać o swoje zdrowie. GDZIE NIE WOLNO PIĆ ALKOHOLU: najświeższe informacje, zdjęcia, video o GDZIE NIE WOLNO PIĆ ALKOHOLU; Nie mieszaj wyrywania ósemki z orzechami
Post. Kościół nie nakłada obowiązku uczestnictwa we mszy świętej w Środę Popielcową, jednak wszyscy, którzy ukończyli 14. rok życia, zobowiązani są do powstrzymania się od spożywania mięsa, a wszyscy między 18. a 60. rokiem życia zobowiązani są do postu ścisłego (trzy posiłki, w tym tylko jeden z nich do syta).
Hej! Witam w moim świecie: pełnym chaosu, różnych przeżyć, poszukiwania swojej tożsamości, rozkmin, codziennych sukcesów i porażek. Zapraszam, a przekonasz się, co tak naprawdę (nie) wypada! Ile razy każda z nas słyszała „to nie wypada”? Dziewczynce nie wypada, kobiecie nie wypada, w twoim wieku nie wypada…Szczególnie bolesne jest to, kiedy takie rzeczy wpaja się dziecku, tłumiąc… .